PÓŹNA JESIEŃ – ZIMA – WCZESNA WIOSNA
Strój na pływanie w chłodne miesiące powinien dobrze nas zabezpieczać przed zmoczeniem i wychłodzeniem (jedno wynika z drugiego).
Odzież packraftowa jest oczywiście zbliżona do kajakowej, ale z jednym zastrzeżeniem: packrafterzy zwracają szczególną uwagę także na wagę i wielkość po spakowaniu poszczególnych elementów stroju.
O ile każdy potrafi ubrać się ciepło, to nie każdy wie jak zabezpieczyć się przed przemoczeniem podczas wiosłowania. Warto wiedzieć, że łatwiej jest pływać w silnym mrozie, niż w temperaturach w okolicach zera stopni. Wynika to z szybkiego zamarzania wody spływającej po wiośle i następnie po naszym ubraniu i pokładzie packrafta. Zatem w silny mróz wystarczy ciepły strój, powiedzmy jak na narty zjazdowe.
Trudniej poradzić sobie z wilgocią w wyższych temperaturach (-5°C do +10°C).
Jeśli wybierasz się na zimowy spływ raz, czy dwa razy w roku, to nie ma potrzeby kupowania profesjonalnego ekwipunku. Można wykorzystać elementy stroju, które mamy w szafie, a zakupy ograniczymy do niewielkich kwot. Pierwsza część artykułu będzie dotyczyła właśnie takiej sytuacji.
Czy można pływać w zwykłej kurtce przeciwdeszczowej? Od biedy tak, choć zimą lepsza będzie narciarska. Jeśli mankiet kurtki ma taśmę na rzep, to warto ją zacisnąć. Wśród kajakarzy wcale nierzadkim sposobem jest owijanie mankietów kurtki „srebrną taśmą” (sic!).
Problemem jest bowiem woda ściekająca z wioseł, która szybko dostaje się pod rękawy – z racji podnoszenia rąk podczas wiosłowania. Poza tym łatwo o zamoczenie rękawa w sytuacji gdy pokonujemy przeszkody na rzece, np. gdy musimy odepchnąć się od gałęzi częściowo zanurzonej w wodzie itp. Woda dostając się do rękawa szybko przesącza się przez warstwy ubrań, a pływanie z przemoczonymi do łokcia rękawami w temperaturze około zera stopni szybko odbiera całą przyjemność ze spływu.
Jeśli nie chcesz wydawać kilkuset złotych na kurtkę kajakową, to polecam zakup taniej kurtki żeglarskiej. Kurtka za 120 zł co prawda nie ma tak szczelnych mankietów jak kajakowa, ale będzie lepsza od każdej innej kurtki narciarskiej czy turystycznej przeciwdeszczówki.
Pamiętajmy też o spodniach, bo pływanie z mokrą pupą jeszcze szybciej odbiera tę przyjemność! Polecam tanie wodoodporne spodnie, które można kupić w markecie sportowym za 59 zł. W dotyku przypominają ortalion, więc są cieniutkie. Koniecznie trzeba założyć pod nie coś ciepłego – wełniane legginsy lub/i inne ciepłe spodnie.
Do tego zestawu konieczne będą rękawiczki, bo dłonie marzną najszybciej!
Neoprenowe odradzam – wszystkie w końcu przemokną i będzie nam zimno (pomimo właściwości neoprenu), a te najgrubsze są niewygodne – utrudniają pewne trzymanie wiosła. Warto przy tym wspomnieć, że kajakarze górscy w ogóle nie zakładają rękawic – wolą zmarznięte dłonie, niż ograniczone czucie wiosła (ale takie spływy nie trwają długo).
Najlepszym i najtańszym rozwiązaniem będą rękawice robocze z PCV z wysokimi mankietami, z tekstylną wyściółką. Można je nabyć w cenie ok. 25 zł (!), najłatwiej w sieci, ewentualnie w markecie budowlanym. Zwykle są dostępne w jednym (dużym) rozmiarze – i bardzo dobrze! Bo można wtedy dodatkowo założyć pod nie cienkie rękawiczki polarowe. Poza tym zbyt ciasne ograniczają dopływ krwi do palców, i w konsekwencji będzie nam nadal zimno.
Inną opcją są nieprzemakalne rękawiczki narciarskie. Są osoby, którym zawsze jest zimno w dłonie – takim polecam rękawice narciarskie dwupalczaste.
W trakcie spływu często się zdarza, że rękawiczki trzeba zdjąć, żeby np. rozpiąć kieszeń i sięgnąć po kanapkę, albo zrobić zdjęcie telefonem. W takich sytuacjach łatwo o przypadkowe zamoczenie. Gdy rękawiczka wpadnie do wody, to będzie bezużyteczna, a przy niskiej temperaturze powietrza może to oznaczać koniec Twojego spływu. Poza tym przy operacji zdejmowania i zakładania rękawiczek trudno ustrzec się od lekkiego chociaż pomoczenia ich. Dlatego zawsze warto mieć zapasową parę rękawic.
Jeśli mamy zabezpieczone dłonie, to czas pomyśleć o stopach. Jeśli będziesz ostrożnie wsiadał i wysiadał z packraftu, to wystarczą Ci zwykłe buty zimowe, czyli nieprzemakalne, za kostkę, i ciepłe skarpety. Ale jeśli jesteś skłonny wydać 40 zł, to polecam zabezpieczyć się cienkimi skarpetkami neoprenowymi (2-3 mm, bo w grubszych nie zmieścisz stopy w bucie). W razie zamoczenia butów nadal będzie Ci w miarę ciepło.
Teraz została nam już tylko głowa. Czyli ciepła czapka! Tak, wystarczy, ale zabierz zapasową. Czapki często padają ofiarą gałęzi, które mają skłonność do zdejmowania ich z głów pakrafterów i kajakarzy. Gdy wpadnie do wody, to już jej nie założysz.
Podsumowanie – zestaw na okazyjne pływanie packraftem zimą
- Kurtka przeciwdeszczowa typu narciarskiego (nie płaszcz/ponczo)
- Rękawice robocze z PVC ocieplane lub narciarskie + zapasowe
- Lekkie spodnie wodoodporne
- Ciepłe buty trekkingowe za kostkę + skarpeta neoprenowa
- Ciepła czapka + zapasowa
Strój dla użytkowników packraftów zdecydowanych pływać zimą regularnie będzie nieco inny. Zacznijmy od kurtki.
Klasyczna sucha kurtka kajakowa tym różni się od każdej innej wodoodpornej kurtki (przeciwdeszczowej, narciarskiej itp.), że posiada tzw. gilzy, czyli specjalne wykończenia mankietów na rękawach i kołnierzu (szyja). Gilzy to rodzaj uszczelek, które uniemożliwiają dostawanie się wody do rękawów i za kołnierz. Mogą być zarówno lateksowe (bardziej szczelne, ale mniej komfortowe) jak i neoprenowe (wygodniejsze, ale mniej szczelne). Osobiście preferuję kombinację lateksowych mankietów i neoprenowego kołnierza.
Główna tkanina kurtki kajakowej ma zazwyczaj bardzo wysokie parametry nieprzemakalności. Jednak rzadko która ma kaptur, którego brak w razie deszczu jest przecież problemem. Dlatego warto mieć jakieś dodatkowe zabezpieczenie – czy to w postaci osobnego kaptura, czy czepka neoprenowego, o czym piszę poniżej.
Pod suchą kurtkę ubieramy się adekwatnie do temperatury. Jeśli na zewnątrz jest temperatura dodatnia, to wystarczy bielizna termiczna i bluza z polaru. Jeśli zimniej, to warto dodać jeszcze jakąś warstwę.
Poza podstawowymi modelami, kurtki kajakowe posiadają różne dodatkowe rozwiązania, jak np. tzw. podwójny komin w talii, które zwykle nie przydają się na packrafcie, a zwiększają wagę kurtki. Najważniejsze są gilzy!
Najtańsze kurtki kajakowe zaczynają się od 200 zł. Czy warto kupić droższą, czyli taką za 400-900 zł? Oczywiście! Ale tylko, jeśli zamierzasz pływać zimą regularnie. Ale weź także pod uwagę jej wagę. Drogie kurtki kajakowe zwykle mają dodatkowe wzmocnienia tu i ówdzie, a co za tym idzie – są dość ciężkie i mało pakowne.
Dobre, tzw. suche spodnie, w których możesz wejść do wody, muszą mieć lateksowe gilzy na kostkach, lub posiadać zintegrowane skarpety – lateksowe lub z cordury (600-1200 zł). W lateksowe skarpety wkładamy stopę ubraną w ciepłe skarpety, np. na bazie wełny merynosów. Suche spodnie + sucha kurtka to dobre zabezpieczenie. Ale nie najlepsze! Jeśli wejdziesz (lub wpadniesz) do wody po szyję, to taki strój nie zapewni Ci szczelności – woda dostanie się pomiędzy kurtkę a spodnie, i to pomimo neoprenowych kominów.
I tu z pomocą przyjdzie suchy kombinezon. Czyli kurtka kajakowa przedłużona o spodnie. W takim kombinezonie można wejść do wody po szyję i nadal mieć suche ubranie pod spodem. Wspaniałe, prawda?
Pod spodem ubieramy się dowolnie ciepło, ale uwaga: łatwo przesadzić, a wtedy będziemy mokrzy i tak, tyle że od własnego potu. Do temperatury -5°C bez silnego wiatru w zupełności wystarczy bielizna termiczna i bluza z polaru. W razie czego zawsze można zabrać coś dodatkowego.
Klasyczne suche kombinezony służą do uprawiania kajakarstwa górskiego. Jest to sport ekstremalny, gdzie liczy się możliwie duża wytrzymałość stroju, a jego waga ma znaczenie marginalne. Dlatego polecam inne – lekkie kombinezony packraftowe, które dobrze spełniają swoją funkcję, a w których nie będziemy czuli się jak rycerz w zbroi.
Podobnie jak w przypadku kurtek są różne warianty takich kombinezonów. Szczególnie namawiam na neoprenową gilzę szyjną zamiast lateksowej (no chyba, że pływasz po rzekach górskich, czyli z głową w dół od czasu do czasu). Inną opcją są skarpety: mogą być lateksowe, z cordury, a możesz ich nie mieć wcale – wtedy nogawka kończy się lateksową gilzą. Jednak polecam opcję ze zintegrowanymi skarpetami, bo wówczas wystarczy założyć ciepłe wełniane skarpety i będzie nam zawsze cieplej, niż w mokrych neoprenowych. Warto zwrócić uwagę na sposób zapięcia kombinezonu. Bo im łatwiej się z niego uwolnić, tym lepiej. Klasyczne rozwiązanie to zamek na plecach – sam go nie rozepniesz! Dlatego polecam inne opcje, jak np. kombinezon dwuczęściowy, czyli kurtka + spodnie łączone wodoszczelnym zamkiem. Takie rozwiązanie, oprócz tego, że ułatwia załatwianie potrzeb fizjologicznych, to pozwala na korzystanie także z samej kurtki bez spodni, jeśli nie ma takiej potrzeby. Ostatnio pojawiają się kombinezony z kapturem – to także praktyczne rozwiązanie!
Największym minusem „suchara” jest jego cena. Najtańsze to wydatek 1600 zł, te najlepsze – dwa, a nawet trzy razy więcej. Ale jeśli zamierzasz pływać „poza sezonem” naprawdę często, lub interesują Cię rzeki górskie, to nie będziesz żałował tego wydatku.
Czy są jakieś alternatywy dla suchych kurtek i kombinezonów?
Tak, jest nią pianka neoprenowa (tylko z długim rękawem!). Neopren dobrze chroni w przypadku zachlapania, czy lekkiego deszczu. Ale gdy wejdziesz w piance do wody, to przemoknie. Na szczęście neopren grzeje ciało nawet gdy jest mokry i pozwala zachować jako taki komfort nawet, gdy na zewnątrz jest chłodno. Przy czym mam tu na myśli temperatury powietrza powyżej 10 stopni.
Minusem pianek neoprenowych jest ich sztywność, co trochę krępuje ruchy. Dlatego nie polecam pianek grubszych niż 2-3 mm. Poza tym kombinezon piankowy wymaga czasu i wysiłku przy jego zakładaniu i zdejmowaniu, co zaczyna być problemem, gdy chcemy wyjść z łodzi za potrzebą.
Kolejnym minusem jest waga i ilość miejsca w plecaku, jakie zajmuje pianka.
No i długo schnie…
Ale to nie znaczy, że należy zapomnieć o neoprenie. Można wykorzystać go w innej formie.
Dobrą kombinacją będą rękawy neoprenowe (założone pod kurtkę przeciwdeszczową) i spodnie neoprenowe, lub choćby szorty. Nie są zbyt popularne, ale kilka chwil w sieci i znajdziemy je (choć nie są tanie). Jednak zawsze poprawią komfort tej części ciała, która zwykle marznie najbardziej. Na takie spodnie zimą trzeba założyć dodatkowo inne, np. trekkingowe (bez bawełny), lub lekkie przeciwdeszczowe.
Wróćmy jeszcze do dłoni, stóp i głowy, czyli rękawiczek, butów i czapek.
Co do tych pierwszych, to rozważyć można tzw. mufle/łapawice mocowanych do wiosła na rzep. Wykonane z wodoodpornego nylonu są dodatkowo ocieplone wewnętrznym materiałem. Możemy włożyć do nich dłonie w cienkich rękawicach polarowych, co zapewni jeszcze większy komfort cieplny.
Jeśli chodzi o obuwie, to trafnym zabezpieczeniem będzie zestaw buty neoprenowe + skarpety neoprenowe. Dobry model takich butów powinien być wysoki (za kostkę), mieć dość gruby neopren (ok. 4 mm) oraz podklejone szwy (nieprzemakalność). Ważne też, aby podeszwa była możliwie sztywna. Najtańsze buty kupisz już za 130 zł, ale warto dorzucić trochę na grubsze, np. 6 mm. Jeśli chodzi o skarpety, to warto rozważyć alternatywę dla neoprenowych w postaci skarpet z materiału Windbloc/Aquashell. W przeciwieństwie do neoprenu szybciej schną i oddychają.
Dobre nakrycie głowy powinno nas zabezpieczać nie tylko przed zimnem, ale i wodą. Przy naprawdę trudnych warunkach pogodowych polecam tzw. kaptury neoprenowe (od 40 zł), które żadna gałąź nie zdejmie Ci z głowy. Dodatkowo chroni także szyję. Lżejszą i przyjemniejszą alternatywą będzie kominiarka ze wspomnianego Windbloc/Aquashell lub czepek pokryty cienką warstwą poliurethanu – podobnie jak neopren, grzeją nawet gdy są mokre (ok. 100 zł).
Podsumowanie – zestaw dla zaawansowanych:
- Zestaw sucha kurtka + suche spodnie lub suchy kombinezon
- Łapawice/mufle nylonowe ocieplane
- Twarde buty neoprenowe + skarpety neoprenowe/Windbloc/Aquashell
- Kominiarka lub czapka z Windbloc/Aquashell lub neoprenu
Święty artykuł. Pozdrawiam