Jak zakleić dziurę?

Materiał, z jakiego zbudowane są packrafty jest dość mocny i nie tak łatwo go uszkodzić. Jednak nic nie jest niezniszczalne. Ale dziura w packrafcie to nie jest powód do paniki – niemal każde uszkodzenie da się naprawić.

3mm dziurka zaklejona Aquasure FD

Powyżej dziurka o rozmiarze 3 mm zaklejona Aquasure FD

Istnieje szereg materiałów i sposobów naprawy, w zależności od typu uszkodzenia i okoliczności, w jakich się znajdujemy.

Przykłady:

  1. Dziurka jest na tyle mała, że spokojnie dopłynę do mety, zwłaszcza, jeśli trochę podpompuję. Wówczas wieczorem po spuszczeniu powietrza nakładam na dziurkę niewielką ilość Aquasure FD i rano mogę płynąć dalej (schnie 8 godzin, jak skropisz wodą, to nieco krócej). Co więcej, naprawa jest niemal niewidoczna, bo substancja jest przezroczysta.
  2. Dziurka jest większa, ma kilka – kilkanaście mm. Powietrze schodzi szybko, nie dopłynę do mety bez naprawy. Spuszczam powietrze, osuszam i naklejam łatkę samoprzylepną. Mocno dociskam usuwając pęcherzyki powietrza. Mogę pompować od razu, choć kwadrans wyczekania nie zaszkodzi. Łatka zwykle trzyma i można płynąć dalej. Ale może się zdarzyć, że jednak się odkleja (z rozmaitych przyczyn). Wówczas odklejam łatkę, smaruję niewielką ilość Aquasure FD bezpośrednio na uszkodzenie i naklejam nową łatkę. Wtedy nawet jeśli łatka z czasem zacznie się odklejać, to Aquasure zdąży zastygnąć (kontakt z wodą nie przeszkadza, a nawet przyspiesza ten proces). Można też od razu użyć Aquasure pod łatkę, aby mieć większą pewność, że naprawa powiedzie się.
  3. Dziura jest wielka, ma kilka, a nawet kilkanaście cm – jest za duża na łatkę. Jeśli muszę płynąć dalej, to zaklejam taśmą samoprzylepną. Może się uda. Aquasure tu raczej nie pomoże. Jeśli taśma trzyma i nie odkleja się, to nic z tym nie robię. Jeśli odkleja się, ale uda mi się dopłynąć do mety, to w domu zaklejam metodą warsztatową, czyli klejem poliuretanowym z utwardzaczem i łatką z materiału packraftowego (złożony proces wymagający m.in. suszarki – przeczytaj artykuł)*. 

Ale jeśli taśma nie trzyma, a muszę płynąć dalej, to wieczorem zszywam dziurę za pomocą igły i zwykłej nici, a na szew nakładam Aquasure, najlepiej dwustronnie, jeśli jest dostęp (zamek TIZIP). Trudno w ten sposób uzyskać 100% szczelności, ale da się płynąć, nawet kolejnych kilka dni, co wieczór uszczelniając dodatkową warstwą Aquasure w nieszczelnych miejscach. Po powrocie do domu usuwam wszystko i zaklejam od nowa metodą warsztatową.

Naprawa w terenie poważnego uszkodzenia

*Jeśli nie masz ochoty bawić się w naprawę metodą warsztatową, to zostaw to dla mnie. Każdy kupujący packraft w sklepie packraftowo.pl ma darmowy serwis naprawczy co najmniej na 3-letni czas gwarancji. Zapłacisz jedynie za przesyłkę, a jeśli naprawa wymaga zakupu większego kawałka materiału, to dodatkowo za ten materiał (ok. 30-50 zł).

A jeśli okres gwarancji minął, lub kupiłeś packraft gdzieś indziej, to też nie zostawię Cię na lodzie!

Strój na packraft w chłodne miesiące

PÓŹNA JESIEŃ – ZIMA – WCZESNA WIOSNA

Strój na pływanie w chłodne miesiące powinien dobrze nas zabezpieczać przed zmoczeniem i wychłodzeniem (jedno wynika z drugiego).

Odzież packraftowa jest oczywiście zbliżona do kajakowej, ale z jednym zastrzeżeniem: packrafterzy zwracają szczególną uwagę także na wagę i wielkość po spakowaniu poszczególnych elementów stroju.

O ile każdy potrafi ubrać się ciepło, to nie każdy wie jak zabezpieczyć się przed przemoczeniem podczas wiosłowania. Warto wiedzieć, że łatwiej jest pływać w silnym mrozie, niż w temperaturach w okolicach zera stopni. Wynika to z szybkiego zamarzania wody spływającej po wiośle i następnie po naszym ubraniu i pokładzie packrafta. Zatem w silny mróz wystarczy ciepły strój, powiedzmy jak na narty zjazdowe.

Trudniej poradzić sobie z wilgocią w wyższych temperaturach (-5°C do +10°C).

Jeśli wybierasz się na zimowy spływ raz, czy dwa razy w roku, to nie ma potrzeby kupowania profesjonalnego ekwipunku. Można wykorzystać elementy stroju, które mamy w szafie, a zakupy ograniczymy do niewielkich kwot. Pierwsza część artykułu będzie dotyczyła właśnie takiej sytuacji.

Czy można pływać w zwykłej kurtce przeciwdeszczowej? Od biedy tak, choć zimą lepsza będzie narciarska. Jeśli mankiet kurtki ma taśmę na rzep, to warto ją zacisnąć. Wśród kajakarzy wcale nierzadkim sposobem jest owijanie mankietów kurtki „srebrną taśmą” (sic!).

Problemem jest bowiem woda ściekająca z wioseł, która szybko dostaje się pod rękawy – z racji podnoszenia rąk podczas wiosłowania. Poza tym łatwo o zamoczenie rękawa w sytuacji gdy pokonujemy przeszkody na rzece, np. gdy musimy odepchnąć się od gałęzi częściowo zanurzonej w wodzie itp. Woda dostając się do rękawa szybko przesącza się przez warstwy ubrań, a pływanie z przemoczonymi do łokcia rękawami w temperaturze około zera stopni szybko odbiera całą przyjemność ze spływu.

Jeśli nie chcesz wydawać kilkuset złotych na kurtkę kajakową, to polecam zakup taniej kurtki żeglarskiej. Kurtka za 120 zł co prawda nie ma tak szczelnych mankietów jak kajakowa, ale będzie lepsza od każdej innej kurtki narciarskiej czy turystycznej przeciwdeszczówki.

Pamiętajmy też o spodniach, bo pływanie z mokrą pupą jeszcze szybciej odbiera tę przyjemność! Polecam tanie wodoodporne spodnie, które można kupić w markecie sportowym za 59 zł. W dotyku przypominają ortalion, więc są cieniutkie. Koniecznie trzeba założyć pod nie coś ciepłego – wełniane legginsy lub/i inne ciepłe spodnie.

Do tego zestawu konieczne będą rękawiczki, bo dłonie marzną najszybciej!

Neoprenowe odradzam – wszystkie w końcu przemokną i będzie nam zimno (pomimo właściwości neoprenu), a te najgrubsze są niewygodne – utrudniają pewne trzymanie wiosła. Warto przy tym wspomnieć, że kajakarze górscy w ogóle nie zakładają rękawic – wolą zmarznięte dłonie, niż ograniczone czucie wiosła (ale takie spływy nie trwają długo).

Najlepszym i najtańszym rozwiązaniem będą rękawice robocze z PCV z wysokimi mankietami, z tekstylną wyściółką. Można je nabyć w cenie ok. 25 zł (!), najłatwiej w sieci, ewentualnie w markecie budowlanym. Zwykle są dostępne w jednym (dużym) rozmiarze – i bardzo dobrze! Bo można wtedy dodatkowo założyć pod nie cienkie rękawiczki polarowe. Poza tym zbyt ciasne ograniczają dopływ krwi do palców, i w konsekwencji będzie nam nadal zimno.

Inną opcją są nieprzemakalne rękawiczki narciarskie. Są osoby, którym zawsze jest zimno w dłonie – takim polecam rękawice narciarskie dwupalczaste.

W trakcie spływu często się zdarza, że rękawiczki trzeba zdjąć, żeby np. rozpiąć kieszeń i sięgnąć po kanapkę, albo zrobić zdjęcie telefonem. W takich sytuacjach łatwo o przypadkowe zamoczenie. Gdy rękawiczka wpadnie do wody, to będzie bezużyteczna, a przy niskiej temperaturze powietrza może to oznaczać koniec Twojego spływu. Poza tym przy operacji zdejmowania i zakładania rękawiczek trudno ustrzec się od lekkiego chociaż pomoczenia ich. Dlatego zawsze warto mieć zapasową parę rękawic.

Proste spodnie wodoodporne
Ocieplane rękawice robocze z PCV

Jeśli mamy zabezpieczone dłonie, to czas pomyśleć o stopach. Jeśli będziesz ostrożnie wsiadał i wysiadał z packraftu, to wystarczą Ci zwykłe buty zimowe, czyli nieprzemakalne, za kostkę, i ciepłe skarpety. Ale jeśli jesteś skłonny wydać 40 zł, to polecam zabezpieczyć się cienkimi skarpetkami neoprenowymi (2-3 mm, bo w grubszych nie zmieścisz stopy w bucie). W razie zamoczenia butów nadal będzie Ci w miarę ciepło.

Teraz została nam już tylko głowa. Czyli ciepła czapka! Tak, wystarczy, ale zabierz zapasową. Czapki często padają ofiarą gałęzi, które mają skłonność do zdejmowania ich z głów pakrafterów i kajakarzy. Gdy wpadnie do wody, to już jej nie założysz.

Podsumowanie – zestaw na okazyjne pływanie packraftem zimą

  1. Kurtka przeciwdeszczowa typu narciarskiego (nie płaszcz/ponczo)
  2. Rękawice robocze z PVC ocieplane lub narciarskie + zapasowe
  3. Lekkie spodnie wodoodporne
  4. Ciepłe buty trekkingowe za kostkę + skarpeta neoprenowa
  5. Ciepła czapka + zapasowa

Strój dla użytkowników packraftów zdecydowanych pływać zimą regularnie będzie nieco inny. Zacznijmy od kurtki.

Klasyczna sucha kurtka kajakowa tym różni się od każdej innej wodoodpornej kurtki (przeciwdeszczowej, narciarskiej itp.), że posiada tzw. gilzy, czyli specjalne wykończenia mankietów na rękawach i kołnierzu (szyja). Gilzy to rodzaj uszczelek, które uniemożliwiają dostawanie się wody do rękawów i za kołnierz. Mogą być zarówno lateksowe (bardziej szczelne, ale mniej komfortowe) jak i neoprenowe (wygodniejsze, ale mniej szczelne). Osobiście preferuję kombinację lateksowych mankietów i neoprenowego kołnierza.

Główna tkanina kurtki kajakowej ma zazwyczaj bardzo wysokie parametry nieprzemakalności. Jednak rzadko która ma kaptur, którego brak w razie deszczu jest przecież problemem. Dlatego warto mieć jakieś dodatkowe zabezpieczenie – czy to w postaci osobnego kaptura, czy czepka neoprenowego, o czym piszę poniżej.

Pod suchą kurtkę ubieramy się adekwatnie do temperatury. Jeśli na zewnątrz jest temperatura dodatnia, to wystarczy bielizna termiczna i bluza z polaru. Jeśli zimniej, to warto  dodać jeszcze jakąś warstwę. 

Poza podstawowymi modelami, kurtki kajakowe posiadają różne dodatkowe rozwiązania, jak np. tzw. podwójny komin w talii, które zwykle nie przydają się na packrafcie, a zwiększają wagę kurtki. Najważniejsze są gilzy!

Najtańsze kurtki kajakowe zaczynają się od 200 zł. Czy warto kupić droższą, czyli taką za 400-900 zł? Oczywiście! Ale tylko, jeśli zamierzasz pływać zimą regularnie. Ale weź także pod uwagę jej wagę. Drogie kurtki kajakowe zwykle mają dodatkowe wzmocnienia tu i ówdzie, a co za tym idzie – są dość ciężkie i mało pakowne.

Dobre, tzw. suche spodnie, w których możesz wejść do wody, muszą mieć lateksowe gilzy na kostkach, lub posiadać zintegrowane skarpety – lateksowe lub z cordury (600-1200 zł). W lateksowe skarpety wkładamy stopę ubraną w ciepłe skarpety, np. na bazie wełny merynosów. Suche spodnie + sucha kurtka to dobre zabezpieczenie. Ale nie najlepsze! Jeśli wejdziesz (lub wpadniesz) do wody po szyję, to taki strój nie zapewni Ci szczelności – woda dostanie się pomiędzy kurtkę a spodnie, i to pomimo neoprenowych kominów.

Lekka kurtka packraftowa z kapturem
Suche spodnie packraftowe

I tu z pomocą przyjdzie suchy kombinezon. Czyli kurtka kajakowa przedłużona o spodnie. W takim kombinezonie można wejść do wody po szyję i nadal mieć suche ubranie pod spodem. Wspaniałe, prawda? 

Pod spodem ubieramy się dowolnie ciepło, ale uwaga: łatwo przesadzić, a wtedy będziemy mokrzy i tak, tyle że od własnego potu. Do temperatury -5°C bez silnego wiatru w zupełności wystarczy bielizna termiczna i bluza z polaru. W razie czego zawsze można zabrać coś dodatkowego.

Klasyczne suche kombinezony służą do uprawiania kajakarstwa górskiego. Jest to sport ekstremalny, gdzie liczy się możliwie duża wytrzymałość stroju, a jego waga ma znaczenie marginalne. Dlatego polecam inne – lekkie kombinezony packraftowe, które dobrze spełniają swoją funkcję, a w których nie będziemy czuli się jak rycerz w zbroi.

Podobnie jak w przypadku kurtek są różne warianty takich kombinezonów. Szczególnie namawiam na neoprenową gilzę szyjną zamiast lateksowej (no chyba, że pływasz po rzekach górskich, czyli z głową w dół od czasu do czasu). Inną opcją są skarpety: mogą być lateksowe, z cordury, a możesz ich nie mieć wcale – wtedy nogawka kończy się lateksową gilzą. Jednak polecam opcję ze zintegrowanymi skarpetami, bo wówczas wystarczy założyć ciepłe wełniane skarpety i będzie nam zawsze cieplej, niż w mokrych neoprenowych. Warto zwrócić uwagę na sposób zapięcia kombinezonu. Bo im łatwiej się z niego uwolnić, tym lepiej. Klasyczne rozwiązanie to zamek na plecach – sam go nie rozepniesz! Dlatego polecam inne opcje, jak np. kombinezon dwuczęściowy, czyli kurtka + spodnie łączone wodoszczelnym zamkiem. Takie rozwiązanie, oprócz tego, że ułatwia załatwianie potrzeb fizjologicznych, to pozwala na korzystanie także z samej kurtki bez spodni, jeśli nie ma takiej potrzeby. Ostatnio pojawiają się kombinezony z kapturem – to także praktyczne rozwiązanie! 

Największym minusem „suchara” jest jego cena. Najtańsze to wydatek 1600 zł, te najlepsze – dwa, a nawet trzy razy więcej. Ale jeśli zamierzasz pływać „poza sezonem” naprawdę często, lub interesują Cię rzeki górskie, to nie będziesz żałował tego wydatku.

Łączenie dwóch części za pomocą specjalnego zamka
Dwuczęściowy suchy kombinezon Anfibio SplitSuit
Wersja Anfibio SplitSuit z kapturem
Ultralekki Anfibio Zipsuit (720 g)

Czy są jakieś alternatywy dla suchych kurtek i kombinezonów?

Tak, jest nią pianka neoprenowa (tylko z długim rękawem!). Neopren dobrze chroni w przypadku zachlapania, czy lekkiego deszczu. Ale gdy wejdziesz w piance do wody, to przemoknie. Na szczęście neopren grzeje ciało nawet gdy jest mokry i pozwala zachować jako taki komfort nawet, gdy na zewnątrz jest chłodno. Przy czym mam tu na myśli temperatury powietrza powyżej 10 stopni. 

Minusem pianek neoprenowych jest ich sztywność, co trochę krępuje ruchy. Dlatego nie polecam pianek grubszych niż 2-3 mm. Poza tym kombinezon piankowy wymaga czasu i wysiłku przy jego zakładaniu i zdejmowaniu, co zaczyna być problemem, gdy chcemy wyjść z łodzi za potrzebą. 

Kolejnym minusem jest waga i ilość miejsca w plecaku, jakie zajmuje pianka. 

No i długo schnie…

Ale to nie znaczy, że należy zapomnieć o neoprenie. Można wykorzystać go w innej formie.

Dobrą kombinacją będą rękawy neoprenowe (założone pod kurtkę przeciwdeszczową) i spodnie neoprenowe, lub choćby szorty. Nie są zbyt popularne, ale kilka chwil w sieci i znajdziemy je (choć nie są tanie). Jednak zawsze poprawią komfort tej części ciała, która zwykle marznie najbardziej. Na takie spodnie zimą trzeba założyć dodatkowo inne, np. trekkingowe (bez bawełny), lub lekkie przeciwdeszczowe.

Wróćmy jeszcze do dłoni, stóp i głowy, czyli rękawiczek, butów i czapek.

Co do tych pierwszych, to rozważyć można tzw. mufle/łapawice mocowanych do wiosła na rzep. Wykonane z wodoodpornego nylonu są dodatkowo ocieplone wewnętrznym materiałem. Możemy włożyć do nich dłonie w cienkich rękawicach polarowych, co zapewni jeszcze większy komfort cieplny.

Jeśli chodzi o obuwie, to trafnym zabezpieczeniem będzie zestaw buty neoprenowe + skarpety neoprenowe. Dobry model takich butów powinien być wysoki (za kostkę), mieć dość gruby neopren (ok. 4 mm) oraz podklejone szwy (nieprzemakalność). Ważne też, aby podeszwa była możliwie sztywna. Najtańsze buty kupisz już za 130 zł, ale warto dorzucić trochę na grubsze, np. 6 mm. Jeśli chodzi o skarpety, to warto rozważyć alternatywę dla neoprenowych w postaci skarpet z materiału Windbloc/Aquashell. W przeciwieństwie do neoprenu szybciej schną i oddychają. 

Dobre nakrycie głowy powinno nas zabezpieczać nie tylko przed zimnem, ale i wodą. Przy naprawdę trudnych warunkach pogodowych polecam tzw. kaptury neoprenowe (od 40 zł), które żadna gałąź nie zdejmie Ci z głowy. Dodatkowo chroni także szyję. Lżejszą i przyjemniejszą alternatywą będzie kominiarka ze wspomnianego Windbloc/Aquashell lub czepek pokryty cienką warstwą poliurethanu – podobnie jak neopren, grzeją nawet gdy są mokre (ok. 100 zł).

Podsumowanie – zestaw dla zaawansowanych:

  1. Zestaw sucha kurtka + suche spodnie lub suchy kombinezon
  2. Łapawice/mufle nylonowe ocieplane
  3. Twarde buty neoprenowe + skarpety neoprenowe/Windbloc/Aquashell
  4. Kominiarka lub czapka z Windbloc/Aquashell lub neoprenu
Mufle z wodoodpornego nylonu
Czapka z materiału Windbloc/Aquashell
Czapka powlekana PU
Buty neoprenowe na twardej podeszwie

Packrafty na chłodniejsze dni

Sezon jesienny w pełni, a zima już niebawem. Kiedyś w tym okresie pływali tylko nieliczni. Dziś jest inaczej – coraz więcej miłośników wiosłowania oddaje się swojej pasji przez cały rok.

Niewątpliwie pomocny jest odpowiedni sprzęt, a także ubiór. Chodzi oczywiście o to, aby było nam ciepło i sucho.

Wiele modeli współczesnych packraftów Anfibio i MRS świetnie nadaje się, aby sprostać jesienno-zimowym warunkom. Niewątpliwie kluczowy jest wodoodporny pokład z fartuchem, czyli warstwa materiału, która chroni wnętrze łodzi oraz siedzącą w niej osobę przed zachlapaniem czy deszczem, a także wychłodzeniem. 

Packrafty Anfibio i MRS wyposażone są w dwa typy takich pokładów: pokład zintegrowany z fartuchem, oraz pokład typu white water, czyli z osobnym fartuchem.

Każde z tych rozwiązań ma swoje zalety i pewne ograniczenia. Przyjrzyjmy się im zatem.

Pokład typu white water to tradycyjne, sprawdzone rozwiązanie, znane także z kajaków. Aby zabezpieczyć się przed wodą, należy najpierw usztywnić rant kokpitu w pokładzie przy pomocy stelaża, który składa się z czterech elastycznych tyczek (coś jak stelaż namiotu).

Następnie, przed wejściem do packrafta należy założyć na siebie tzw. fartuch, który trzyma się na elastycznych szelkach. Po jego założeniu wsiadamy do packrafta i zakładamy dolną krawędź fartucha wokół rantu kokpitu. Taki system bardzo dobrze chroni nas przed wodą i chłodem. A jeśli chcemy wyjść, to wystarczy pociągnąć za ucho fartucha, które znajduje się na wprost nas, i gotowe.

W MRS-ach są dwa rodzaje takiego pokładu: stały i odpinany. Stały jest całkowicie wodoszczelny, ale nie da się go zdemontować, co nieco ogranicza swobodę ruchów, czy ładowność  (MRS Alligator 2S). Rozwiązanie z odpinanym pokładem wydaje się bardziej uniwersalne, ale trzeba się liczyć z tym, że zamki błyskawiczne, którymi jest przyczepiony mogą nieznacznie przeciekać (MRS Nomad S1, MRS Barracuda R2 Pro).

Niezależnie od tego oba rozwiązania mają jedną wadę – zakładanie fartucha na rant kokpitu wymaga pewnej wprawy i zajmuje trochę czasu. Przy w miarę dobrych warunkach nie jest to dużym problemem. Gorzej, gdy mamy zgrabiałe ręce z zimna, bo rękawiczki nam nie pomogą – w nich będzie jeszcze trudniej.

A zatem jeśli nie musimy często wsiadać i wysiadać w trakcie spływu, to kokpit typu white water jest naprawdę dobrym rozwiązaniem. W przeciwnym wypadku, gdy mamy do czynienia z rzeką pełną przeszkód, które aby pokonać trzeba wyjść z packrafta, to polecamy inny rodzaj pokładu.

Pokład zintegrowany z fartuchem zakłada się bardzo łatwo i szybko. Po wejściu do pakrafta wystarczy zapiąć rzep z lewej strony i napiąć ściągacz gumki wokół fartucha. Wychodzimy poprzez odpięcie rzepa. W sytuacjach awaryjnych (wywrotka) ciągniemy za niewielkie ucho z lewej strony, lub po prostu odpinamy rzep wypychając kolanami. 

Taki pokład, gdy jest niepotrzebny, możemy całkowicie zdjąć (MRS Microraft, MRS Adventure X2), lub zwinąć tak, aby móc cieszyć się swobodą pływania otwartą łódką (Anfibio Rebel 2K). W obu modelach fartuch nie ma szelek (bo trudno byłoby się z nich uwolnić w razie wywrotki). Dlatego też trudno utrzymać go na wysokości klatki piersiowej, jak w przypadku pokładu white water. Poza tym z racji na możliwość odpięcia/zwinięcia rozwiązanie to nie jest w pełni wodoszczelne. Ale przy tym należy pamiętać, że zarówno w kajaku jak i w packrafcie zawsze dostanie się trochę wody do środka, choćby tej, która spływa po kurtce pod fartuch. Dlatego w chłodniejsze dni trzeba mieć na sobie odpowiedni strój.

Czy da się pływać zimą otwartą jednostką? Oczywiście! Komfort jest nieco mniejszy, ale jeśli jesteśmy odpowiednio ubrani, to nie ma najmniejszego problemu. Każdy otwarty packraft Anfibio i MRS nadaje się do pływania zimą. Zwykle są to tańsze modele, jak np. MRS Nomad S1 light, MRS Ponto czy Anfibio Delta MX.

Przeczytaj artykuł poświęcony ubraniu na packraft w chłodniejsze miesiące.

Bikerafting, czyli weź packraft na rower, a potem rower na packraft!

Co takiego sprawia, że połączenie rower + packraft jest takie fajne? Bo można łączyć różne formy aktywności, a to daje zupełnie nowe możliwości eksplorowania świata (zarówno tego najbliższego jak i jego kresów). Można np. zwodować się w swojej miejscowości i wiosłować przez pół dnia z nurtem rzeki, a następnie zwinąć packraft i wrócić rowerem. Albo pojechać na wycieczkę rowerową, napotkać kuszącą rzekę, i… chlup do wody! Czy masz jeszcze inne pomysły?

Jaki packraft ? Jaki rower?

Rower dowolny – nie musisz kupować składaka, bo każdy się zmieści. A packraft? Na każdym zmieścisz rower, ale jeśli kupujesz packraft właśnie do takich celów, to warto wybrać jak najdłuższy.
Natomiast z punktu widzenia transportowania packrafta na rowerze, to jak najmniejszy i najlżejszy.
Można też przyjąć następującą zasadę: jeśli chcesz więcej pedałować, niż wiosłować, to lepiej wybrać minimalistyczny model packrafta, np. Anfibio Sigma TX. Jest wystarczająco długi i wyporny, żeby pomieścić każdego rowerzystę i jego rower, a jednocześnie na tyle kompaktowy, że jego transportowanie na rowerze nie będzie żadnym problemem.
Z kolei jeśli chcesz odbywać dłuższe spływy, lub rower ma służyć wyłącznie jako środek transportu na zakończenie spływu, to wybierz taki packraft, który umożliwi Ci możliwie komfortowe pływanie. Wówczas polecam Ci np. MRS Nomad S1 lub Adventure X2, które wydają się być idealnymi packraftami do uprawiania bikeraftingu. Są one zdecydowanie dłuższe od typowych packraftów, więc łatwiej zapakujesz na niego nie tylko rower, ale i cały bagaż. Dodatkowo płynie się nimi wyraźnie szybciej od przeciętnej packraftowej (30-40%).

JAK MONTOWAĆ PACKRAFT NA ROWER

Zacznijmy od tego, w jaki sposób transportować packraft na rowerze.
Najlepiej zwinąć go w rulon, wcześniej składając burty do środka, aby szerokość tego rulonu nie przekraczała 50 cm. Packraft zwijamy wraz z wiosłami (w packraftingu używa się wioseł składanych z 4-5 części).
Jeśli dysponujesz klasycznym tylnym bagażnikiem, to najprościej jest położyć rulon na bagażniku w poprzek, pomiędzy bocznymi sakwami (jeśli takie mamy). Dlatego zdecydowanie lepiej jest korzystać z pojedynczych bocznych sakw, a nie konstrukcji zintegrowanych z dodatkową przestrzenią na środku, która bardzo utrudnia montaż czegokolwiek innego na bagażniku. Zwinięty packraft opinamy taśmą z samozaciskiem – tym samym, który zastosujemy do troczenia roweru na packrafcie (ok. 100 – 120 cm). Do bagażnika packraft mocuj przy pomocy dwóch dodatkowych krótkich taśm zaciskowych. Obie przewlekam przez taśmę owiniętą wokół packraftu, a następnie przewlekam jedną przez przednią rurkę bagażnika, a drugą przez tylną rurkę bagażnika.
Jeśli nie masz bagażnika, to zrolowany packraft możesz przytroczyć także wzdłuż kierownicy – czy to bezpośrednio trokami, czy to wykorzystując specjalną uprząż bikepackingową.
Każdorazowo przy montowaniu packrafta na rower trzeba dokładnie obejrzeć wszystkie punkty styku. Historia zna przypadki, gdzie packraft został przedziurawiony podczas transportu na rowerze w wyniku ciągłego tarcia o wystającą ostrą część pod siodełkiem.

Mocowanie w poprzek na sakwach bocznych
Mocowanie na bagażnik bikepackingowy

JAK MONTOWAĆ ROWER NA PACKRAFTCIE

Nie ma jedynie słusznego rozwiązania – można to robić na różne sposoby. Podzielę się z Tobą moimi doświadczeniami.

Rower rozkładać, czy w całości?
W zależności od tego, czy będziesz płynąć dłużej czy krócej. W praktyce najczęściej zdejmuję wyłącznie przednie koło. Szkoda czasu na więcej! Ale jeśli będziesz płynąć cały dzień, a Twój packraft jest stosunkowo krótki, to warto rozważyć demontaż także tylnego koła, a nawet bagażnika. Dodatkowo można wsunąć sztycę siodełka i odkręcić pedały.

UŁOŻENIE ROWERU

W poprzek, czy wzdłuż?
Rower kładę przed sobą, czyli na dziobie packrafta. Warto go przesunąć możliwie jak najdalej do przodu, żeby mieć jak najwięcej miejsca na nogi i na wiosłowanie. Kładę go w poprzek, lub wzdłuż osi podłużnej łódki. Ułożenie w poprzek daje więcej przestrzeni na pokładzie, ale robię to tylko w przypadku otwartych akwenów oraz szerszych rzek, gdzie nie będzie ryzyka zahaczenia o przeszkody w postaci konarów drzew. Jeśli rzeka wymagać będzie przeciskania się pomiędzy zwalonymi drzewami, to układam rower wzdłuż.

W którą stronę?

Przy ułożeniu w poprzek lepiej ułożyć rower kołami do rufy, a kierownicą w stronę dziobu. Jeśli ułożysz go odwrotnie, to kierownica może przeszkadzać przy wiosłowaniu. Przy ułożeniu wzdłuż lepszy wariant to tylne koło za dziobem, a kierownica przy kolanach. W ten sposób zyskasz więcej miejsca na nogi. Na odwrót też można, ale wówczas warto odkręcić tylne koło.
Przednie koło kładę luzem mniej więcej na środku, ale tak aby blokowało kierownicę. Lepiej, jeśli jest ona obrócona w górę, bo w przeciwnym razie łatwo o jej zamoczenie, co będzie spowalniać, a może i haczyć o przeszkody.
Niezależnie od każdej z powyższych opcji rower układam zawsze przerzutką do góry. Chodzi oczywiście o zminimalizowanie kontaktu potencjalnie niebezpiecznych części roweru z materiałem packraftu. Warto dobrze przyjrzeć się wszystkim elementom stykowym, aby nie ryzykować przebicia!

TROCZENIE ROWERU

Dobrze ułożony rower powinien trzymać się na packrafcie sam, bez dodatkowego mocowania. Oczywiście należy go zabezpieczyć, ale zanim to zrobisz, sprawdź stabilność takiego układu na wodzie. Uwaga! Zawsze montuj rower i bagaż na wodzie, a nie na lądzie. Dzięki temu szybko zweryfikujesz stabilność oraz unikniesz ciorania obciążonym packraftem po podłożu, czy niezbyt poręcznego i bezpiecznego przenoszenia packraftu z całym ekwipunkiem. Jeśli brzeg to umożliwia, to najlepiej jest wejść do wody. W innym przypadku możesz skorzystać z pomostu, ale packraft musi być na wodzie. W ostateczności pakujemy rower na brzegu, ale pamiętając o dwóch zasadach:

  • robimy to jak najbliżej wody,
  • przy przenoszeniu chwytamy za rower, a nie ciągniemy/pchamy packraft z pełnym obciążeniem po ziemi.

Do zabezpieczenia roweru używam TYLKO dwóch krótkich troków. Mogą to być taśmy z klamrami zaciskowymi metalowymi (takie z ząbkami), lub plastikowymi, o długości ok 100 – 130 cm.
Każdą z dwóch taśm przewlekam przez ucho boczne, które powinien mieć każdy packraft. Następnie obejmuję najbliższy element ramy roweru, uwzględniając także przednie koło leżące luzem na wierzchu. Przed porządnym zaciśnięciem robię to samo z drugiej strony. Taki układ daje naprawdę dużą stabilność, więc w razie zahaczenia o jakąś przeszkodę unikniesz przesunięcia roweru, a w razie ewentualnej wywrotki (o którą trzeba się bardzo postarać) – jego utraty.
UWAGA!!! Nie wiąż żadnych węzełków, supełków – to zupełnie niepotrzebne, a zabiera mnóstwo czasu przy demontażu. Końcówki taśm niech sobie płyną swobodnie w wodzie, w niczym to nie przeszkadza.

Lewy trok łączy tylko ramę roweru z jednym lewem uchem packrafta
Przednie koło „luzem” może być również zabezpieczone tymi samymi trokami
Prawy trok łączy tylko ramę roweru z prawym uchem packrafta

JAK MONTOWAĆ BAGAŻ NA PACKRAFCIE?

Jeśli jesteś na krótkiej, jednodniowej wycieczce, to z bagażem nie będzie problemu – mały plecak, czy niewielką sakwę połóż między nogami, lub na rowerze. Ale jeśli masz poważniejszy ekwipunek, to należy dobrze przemyśleć, jak go umieścić, żeby Ci nie przeszkadzał.
Wiele zależy od modelu packrafta – oczywiście im większy (dłuższy), tym będzie z tym łatwiej.
Zwykle jedną dużą sakwę zmieścisz na podłodze. Ale co z drugą? Ostatecznie możesz ją położyć na rowerze. Da się tak płynąć, choć tak wysoki układ ogranicza pole widzenia. W przypadku klasycznych modeli packraftów, np. MRS Microraft, dysponujemy całkiem dużą rufą. Co prawda ma ona kształt wypukły, ale znalazłem praktyczne ułożenie sakw, które przedstawiam na zdjęciu. Także w tej sytuacji korzystam z bocznych uchwytów przez które przewlekam troki (wystarczą krótkie, ok. 75 cm).
Przy takiej opcji sakwy wiszą niezależnie od siebie, więc mogę otwierać każdą z nich, także w trakcie spływu.
Fantastycznym rozwiązaniem na bagaż są packrafty ze specjalnym wodoszczelnym zamkiem (dla MRS to Internal Storage System, w skrócie ISS, dla Anfibio – TubeBags). Daje on możliwość ładowania bagażu do wnętrza nadmuchiwanych burt packrafta. Odbywa się to dzięki specjalnemu zamkowi, który jest wmontowany w materiał łodzi i który nie przepuszcza ani wody, ani powietrza. Tym sposobem możemy załadować znacznie więcej ekwipunku, niż jesteśmy w stanie zmieścić na rower (sic!).
Problem bagażu rozwiązuje również wspomniany wcześniej model Nomad S1. Mamy tu sporo przestrzeni do zagospodarowania na dziobie jak i na rufie.

MRS Nomad S1/S1 light ma dodatkowe miejsce na bagaż za siedzeniem
Przykład mocowania sakw na MRS Microraft
Przykład mocowania sakw na MRS Microraft

Na koniec podzielę się moją opinią na temat przydatności poszczególnych modeli packraftów do bikeraftingu:

Anfibio Delta MX

Popularny model z segmentu ultralight (tylko 1.9 kg). Świetny wybór, jeżeli pływanie traktujesz jako dodatek do jazdy rowerem i nie jesteś bardzo wysoki(a).

Transport roweru ***
Transport na rowerze *****

Anfibio Sigma TX/TXV
Jeden z lżejszych packraftów – 2,4 kg (bliźniaczy model do Delta MX, tylko dłuższy), a jednocześnie wystarczająco długi i wyporny, aby pomieścić każdego cyklistę z rowerem. Bardzo mały po zwinięciu. Możliwość dołożenia drugiego siedziska (dwie osoby siedzą twarzami do siebie).
Więcej napisałem o nim tutaj.

Transport roweru ****
Transport na rowerze ****

MRS Nomad S1 light
Najdłuższy i najszybszy ze wszystkich jednoosobowych packraftów, dużo miejsca zarówno na rower (z przodu), jak i na bagaż (z tyłu). Waga 3,5 kg. Dostępny także w wersji z krytym pokładem i fartuchem. Obie wersje także w opcji z systemem ISS.
Transport roweru *****
Transport na rowerze ***

MRS Adventure X2
Dwuosobowy, więc sporo miejsca na rower, jeśli płyniesz w pojedynkę. I nie aż tak ciężki (3,75 kg bez drugiego siedzenia). Dostępny także w wersji z krytym pokładem i systemem ISS.

Transport roweru *****
Transport na rowerze ***

MRS Barracuda R2
Również dwuosobowy, ale jeszcze dłuży niż niż Adventure X2 (360 cm) i szybszy nawet od Nomada. Waży ok 5 kg, co jest wciąż akceptowalną wagą do przewożenia na rowerze. Dostępny także w wersji z krytym pokładem i systemem ISS (wersja PRO).

Transport roweru ******
Transport na rowerze **